
Od zawsze wiedziałam, że mam niesamowite zdolności destrukcyjne. Nie robię tego specjalnie. Po prostu igły się do mnie przyczepiają, komputery psują, kiedy napotkają mój wzrok, a koraliki same wpadają do zupy. No dobra, może trochę przesadzam. W całej sprawie chodzi o to, że ostatnio znowu przeszyłam sobie palec. I zaczęłam sobie przypominać o wszystkich wypadkach, które miałam – wypadkach związanych z rękodziełem. I pomyślałam sobie, że na pewno nie jestem jedyna. Po kilku komentarzach na temat uszczerbków na zdrowiu przekonałam się, że mamy bardzo kolizyjne hobby. A może to nie to? Może to nasze narzędzia mają ukryte życie wewnętrzne? Co powiecie na kilka odkrywających fakty opowieści? Przed Wami historia pt: “Rękodzieło z dreszczykiem – czyli uważaj na narzędzia jubilerskie”.
Zaczynamy. Pierwsze – niesamowicie niebezpieczne narzędzie, które kryje się pod bardzo niewinną nazwą. Pomaga stworzyć niepowtarzalne i piękne chusty, szale, misiaczki a nawet bransoletki z koralikami. Towarzyszy kobietom od lat. Niezbędne dla tych, którzy lubią się wyróżniać i cenią niepowtarzalne, piękne rzeczy z pasją. Z pozoru wydaje się skomplikowane – jednak jeśli dać mu szansę okazuje się proste i przyjacielskie. Ale nie dajcie się zmylić. SZYDEŁKO (bo o nim mowa) ma swoje humorki i potrafi nieźle narozrabiać. Pominę tutaj to jak początki z tym ciekawym narzędziem mogą się odbić na psychice. Zajmę się urazami zewnętrznymi. Z tego co słyszałam takie szydełko pozostawione bez opieki potrafi się przemieścić. Szybko opanowuje szczególnie młodszą grupę domowników, a także zwierzęta. Te oto ofiary są przenośnikami szydełka w najdziwniejsze miejsca w domu. Taki oto potencjalny kot może zostawić to niebezpieczne narzędzie np. zakopane w łóżku, gdzie będzie czekało aby wbić Wam się w plecy. Pomyślmy teraz o takim małym nieletnim domowniku, który opanowany przez Szydełko wpycha je w kanapę, gdzie niedługo usiądą zaproszeni goście. Tak Szydełko mimo że jest sympatyczne, powinno się trzymać pod kluczem, albo kloszem, albo w szufladzie. Ale takiej niedostępnej. Bo inaczej może opanować świat albo poszczególne części naszego i nie naszego ciała
apropo ciała. Słyszałam także o przypadkach. Kiedy niczego nieświadome rękodzielniczki pozwalały sobie na oglądanie seriali podczas robienia sznurów szydełkowo koralikowych. Podobno takie oto Szydełko stopniowo usypiało czujność takiej osoby, a kiedy ofiara całkowicie już mu zaufała to atakowało! I z impetem wbijało się w palec! Kto nie wierzy niech spróbuje! Ale za konsekwencje nie odpowiadam
Jak widzicie łatwo paść ofiarą pierwszego stwora. Dlatego przestrzegam! Zachowajcie czujność i zwracajcie uwagę na znaki.
Zaskoczeni? To teraz pomyślcie o totalnie niepozornym narzędziu, którego używają nawet dzieci. Takie, którego jeśli nie ma w domu to ciężko żyć. A co dopiero w przypadku rękodzieła. Ono pomaga nam na każdym etapie pracy. Towarzyszy od początku do końca. Rozrywa to czego ręce nie potrafią, wyrównuje to co krzywe. Pozbywa się tego co zbędne i sprawia że nasza praca mogła zostać ukończona. Tak mowa o NOŻYCZKACH. Myślicie sobie. No już bez przesady. Co Ci zrobią nożyczki? Otóż sporo Pamiętajmy że te nasze są wyjątkowe. Nie dość, że bardzo ostre, to jeszcze zakończone ostrym czubkiem. Nie polecam pracy z nimi w półmroku lub kiedy jesteście zmęczone. Takie nożyczki to przebiegłe bestie
A do tego mają niesamowitą zdolność znikania. Kładziesz je na blacie i już ich nie ma. Szukasz i szukasz i masz wrażenie ze mają ciekawsze życie niż Ty. Ciągle podróżują. Musisz ich strzec, bo domownicy czyhają, żeby użyć ich do otwierania opakowań, obcinania paznokci i zgubienia ich w czeluściach domowych. Kiedy już znajdziesz na nie bezpieczne miejsce, takie w którym nikt (pewnie łącznie z Tobą) już ich nie znajdzie. Pamiętaj żeby nigdy (!!!!) przenigdy niczego nimi nie przebijać. Ja tak ostatnio chciałam zrobić małą dziurkę w filcu… Palec do dzisiaj mi krwawi a na mojej dumie zostanie blizna do końca życia na wspomnienie miny każdej osoby, której mówiłam że boli mnie palec bo mam dziwne pomysły :D Ja się pytam – gdzie nasze BHP?
A taka niepozorna IGŁA? Mieszka sobie w karnecie z innymi i czeka na swoją kolej. Wiecie ile one mają czasu żeby obmyślić plan zagłady świata? Waszego rękodzielniczego świata? A teraz z ręką na sercu powiedzcie mi, że nigdy w życiu nie zaginęła Wam igła. Że nie wbiła się w palec? Albo w magiczny sposób nie znalazła się nagle w swetrze w szafie? Najgorsze są te, o których wiemy, że były – a nie ma. One jeszcze pewnie nas zaskoczą Te maluchy są niesamowicie złośliwe. Gubią się wtedy, kiedy ich najbardziej potrzebujemy, zdarza im się przeciąć naszą nić, albo ją z siebie bezczelnie zrzucić. Są kapryśne. Tępią się, a nawet łamią kiedy tylko chcą nas wyprowadzić z równowagi. Uważajcie na nie, bo te są prawdziwie zdesperowane i potrafią wbić się głęboko i wyryć ślad w spracowanych rękach
No dobrze, a teraz to co potencjalnie uznajemy za zagrożenie. Wiemy, że są szkodliwe, że trzeba otwierać okna. Że mogą uszkodzić naszą skórę, a zanim wydamy pracę klientowi musimy odczekać 12 godzin po ich użyciu. Wiemy, że są różne. Niektóre lepsze inne gorsze, ale każde mają swoje za uszami a i tak kiedy przyjdzie co do czego to… sklejamy sobie nimi palce. Tak mowa o KLEJACH. Myślę, że poczciwe magiki możemy tutaj zwolnić z obciążenia. Ale wszelkiego typu hasulith, UHU, czy znana wszystkim sklejka złamanych serc – super glue nie będą miały tego szczęścia. Ten pierwszy z wymienionych potrafi bez żadnej zgagi zjeść z paznokci lakier. A do tego pociągnąć się na tyle, że zapaskudzi jeszcze pracę. Z kolei wszelkiego typu szybkoschnące w 3 sekundy skleją nie tylko sztyft do kolczyka, ale przy okazji pobiorą nam DNA ze skórą. Raz zdażyło mi się go odkręcić ustami, bo trzymałam w ręku coś co nie mogło się rozpaść… Ku przestrodze – nie róbcie tego nigdy. Wszystko co mówią o tych klejach to prawda. Tzn nie wiem jak z sercem, ale całą resztę kleją szybko. I o ile źle przyklejony sztyft to pikuś – o tyle sklejenie sobie palca z okiem już niespecjalnie Słyszałam, że niektóre mają wybitne zdolności palenia rajstop
o ile nie chcecie zrobić komuś psikusa – raczej nie klejcie nic „na kolanie”. Bo te wylewające się glutki mają 6 zmysł i zawsze wyczują najmniejsze drżenie ręki, kiedy wiecie, że z tą pracą absolutnie NIC nie może się stać.
I jak się czujecie? czy przypadkiem macie wrażenie że ktoś Was obserwuje? Może to czujne oczko igły? Następnym razem kiedy wbijecie sobie szydełko w rękę, zaginą Wam nożyczki, albo złamie się igła – przypomnijcie sobie ten tekst i uśmiechnijcie się. To nie Wasza wina. Po prostu one mają swoje sekretne życie.
Dajcie znać czy też zauważyłyście te objawy u Was w warsztatach :)
Pozdrawiam Was serdecznie
Justyna i jej spuchnięty palec :)
Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów rękodzieła. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.![grupa pasart]()
Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat :)
Artykuł Rękodzieło z dreszczykiem – czyli uważaj na narzędzia jubilerskie pochodzi z serwisu Pasart Blog.